|
Ta budowla wodna powstała po zlikwidowaniu
stawu przy byłym młynie Kuhla oraz przebudowie ulicy Dębogórskiej, przedłużając ją bezpośrednio do ulicy
Starowiejskiej. Chociaż niewidoczny z ulicy, jaz zabezpiecza Starą Rumię przed pod topieniami w okresie zimy
i wysoką wodą w rzece wiosną. Szkoda, że rejon ten znajdujący się na zapleczu stadionu nie został, jak do tej pory,
wykorzystany pod kątem rekreacyjnym przez Urząd Miasta. |
Przechodząc ulicą Piłsudskiego mało kto wie,
że budynek nr 23 pośrednio związany jest obroną Poczty Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsk. Wybudował go w roku 1935
Józef Rzepka, pracownik Poczty Polskiej w Gdańsku. Pierwszego września 1939 roku czynnie włączył się w obronę
budynku poczty atakowanej przez wojska hitlerowskie. Po zdobyciu przez Niemców został wraz z innymi pocztowcami,
w dniu 5 października 1939 roku o godzinie 6 15, rozstrzelany na Zaspie w Gdańsku. Odznaczony przez
rząd srebrnym krzyżem Virtuti Militarii, honorowy obywatel miasta Gdańska, cichy bohater rumski, przez władze
miasta całkowicie niedoceniony i zapomniany. |
Jeszcze na początku XXI wieku stała przy
ulicy Dąbrowskiego 17 dobrze utrzymana stara szopka z zabudowy gospodarstwa Sampów. Pobudowano ją w roku 1924
z przeznaczeniem na tymczasowe zamieszkanie. Postawiono ją na ziemi, którą w roku 1920 kupił Jan Samp od Ryszarda
Kuhla, właściciela rumskiego młyna. Sama ziemia kupiona pod przyszłe gospodarstwo liczyła 4 h. Po wybudowaniu
typowego budynku mieszkalnego, domek przeznaczono na pomieszczenia dla inwentarza. Drugą wojnę światową przetrwał
szczęśliwie bez uszkodzeń. Przez wiele lat zabezpieczony przez następne pokolenia Sampów na długie lata wkomponował
się w nowe otoczenie architektoniczne ulicy Dąbrowskiego. Przypominał prze cały czas istnienia o klimacie przedwojennej
Rumi. |
Dom ustawiony bokiem do Placu Kaszubskiego
z drugiej strony rzeki powstał na początku XX wieku. W początkowym okresie boczne przybudówki były parterowe
o dwuspadowym dachu. Już w latach trzydziestych ubiegłego wieku podwyższono je do obecnego stanu. W różnym okresie
posiadał zróżnicowaną elewację. Najładniejszą miał w okresie międzywojennym. Od strony ulicy w tamtym czasie
upiększały dom dwie dorodne lipy. Przed budynkiem na obecnym placu straży pożarnej znajdował się skwer ze świerkami.
Pierwszym właścicielem domu był Kuhl, właściciel młyna a w latach trzydziestych została rodzina Węglikowskich.
Po modernizacji budynku na parterze otworzono „Bazar”, mieścił się w nim między innymi sklep tekstylny z magazynem
materiałów ubraniowych. W roku 1999 pojawił się jego prawowity właściciel, ale do dziś nie zaszły w budynku żadne
wizualne zmiany. |
Przeprowadzone w latach 1995/6 badania
archeologiczne wykazały, że cmentarz w tym miejscu istniał na długo przed wybudowaniem tu kościoła z XIII wieku.
Z kilku archeologicznych odkopów przeprowadzonych na terenie starego kościoła wykazała wcześniejsze pochówki
jeszcze z okresu pogańskiego. Jeden z dokumentów powstał przy okazji nadania patrona Św. Stanisława w roku 1253.
Nieduża powierzchnia cmentarza w tamtym czasie w zupełności wystarczała dla małej liczebnie parafii. Posiadała
ona w sumie około siedmiuset miejsc pochówku, z czego na rok 1993 czytelnych mogił było 179 w tym z napisami
pozostało tylko 24. Najstarsze zachowane nagrobki, to przede wszystkim z żelaznymi ogrodzeniami, których pozostało
pięć. Zachowany najstarszy pochówek pochodzi z roku 1910. Czytelne napis z jakiej miejscowości pochodził zmarły
to: Rumia, Kazimierz i Zagórze. W roku 1993 na cmentarzu rosły 34 drzewa, w późniejszych latach kilka powaliły
wichury. Dziś ze starego stanu pozostało tylko 8 drzew. Na cmentarzu zachowały się prace okolicznych rzemieślniczych
warsztatów kowalskich, które wykonały żelazne ogrodzenia mogił. To dzisiaj prawie jedyny ślad ich pracy. W roku
1997 zniknęły z alei wiekowe lipy. W roku 2008 zasadzone zostały nowe drzewka lip w alejce cmentarnej. Dawniej
ogrodzenie cmentarne wykonane było z kamienia polnego zakończone betonową płytą, a na cmentarz wchodziło się przez
kutą żelazną bramę. W latach trzydziestych XX zamieniono ogrodzenie na płot drewniany. Podobny los spotkał bramę
cmentarza. Być może w przyszłości przy rewitalizacji tego miejsca ponownie przywróci się pierwotny wygląd. |
- Tunel kolejowy
|
|
Widok na tunel kolejowy od strony ulicy Sobieskiego - 1996 r. |
Przejście pod torami w pobliżu Urzędu Miasta
powstało po roku 1957. Było to jedyne bezpieczne przejście dla mieszkańców Rumi. Wykonano je wzdłuż koryta rzeki,
którego przepust wybudowano w roku 1870. Również w tym miejscu istniał usytuowany od strony Janowa drugi przepust
oddalony od pierwszego o 10 m. W okresie zimowym zabezpieczał nasyp kolejowy przed zatorami i pod topieniami. Drugi
przepust przez kilka lat wykorzystywany był do transportu przez kolejkę przemysłową wydobywanego w okolicy ulicy
Morskiej i Abrahama margla jeziornego. Transportowano go na plac załadunkowy stacji PKP. Dziś, chociaż tunel nie
spełnia do końca przepisów prawa budowlanego służy dobrze mieszkańcom Rumi. |
Lasek sosnowy przy obecnej ulicy Mickiewicza
został posadzony około 1910 roku. Dziesięć lat później stał już się dorodnym zagajnikiem. Okoliczni mieszkańcy
określali go jako „kurza grzęda”. Taka potoczna nazwa pojawiła się, kiedy małe sosenki zaczęły
przeobrażać się w młody sosnowy lasek i wówczas miejsce to bardzo „polubiło” ptactwo domowe z pobliskich gospodarstw.
Bywało, że po upalnych dniach większość kur nie wracała do kurników tylko nocowała w sosnowym lasku. Niejednokrotnie
właściciele zbierali w lasku zniesione jajka. Było tam tyle pożywienia, że kury nie kwapiły się wracać do gospodarstwa.
Mieszkańcy z humorem zaczęli nazywać to miejsce „kurzą grzędą”. Później, w latach trzydziestych, kiedy coraz więcej
ludzi napływało do Rumi, drób zamykano w obrębie własnych podwórek i skończyły się letnie spacery w kierunku
lasku. |
Budynek przy ulicy Sobieskiego 21, to dawna
Willa Emilia. Wybudowany został u schyłku XIX wieku, kiedy w Zagórzu i Szmelcie zaczęto budować domy kuracyjne.
W początkowym okresie właścicielem willi była rodzina Szprosów. W okresie międzywojennym
mieszkał tu i prowadził gabinet lekarski dla okolicznej ludności dr Adler. Również podczas okupacji hitlerowskiej
funkcjonował tu gabinet lekarski, prowadzony przez lekarza Majerowskiego. Po II wojnie światowej budynek stał się
własnością rodziny Dziedzielskich, którzy otrzymali go jako rekompensatę za zlikwidowane przez hitlerowców gospodarstwo.
Budynek w dobrym stanie przetrwał do dnia dzisiejszego. Żałować można jedynie, że dostawiane
później przybudówki nie nawiązywały już do architektury pierwotnej obiektu. Dziś pozbawiony elementów ozdobnych dachu
z nieciekawą kolorystyką elewacji nie przypomina pięknej willi z początkowego okresu istnienia. |
Po wybudowaniu w 1245 roku przez cystersów
folwarku w Rumi, od jego strony zachodniej powstała boczna droga dojazdowa łącząca podwórze folwarku z przylegającymi
doń polami. Do dnia dzisiejszego zachowały się dwa łuki, które ukształtowała przed wiekami zabudowa folwarku
cysterskiego. W okresie międzywojennym droga ta nosiła nazwę Legionów. W latach 50-tych wzdłuż opisywanej ulicy
zaczęły powstawać pierwsze budynki mieszkalne. Na początku lat sześćdziesiątych wojsko wykonało nawierzchnię betonową,
którą po dwudziestu latach pokryto asfaltem. Od wielu lat spełnia bardzo ważną funkcję łącząc Rumię z miejscowościami
nadmorskimi. W 2007 roku została gruntownie zmodernizowana. |
W Rumi jeszcze w latach dziewięćdziesiątych
ubiegłego wieku można było spotkać transportowe zaprzęgi konne. Ich właściciele trudnili się przede wszystkim
transportem węgla i koksu ze składu opałowego mieszczącego się w zespole parkowym przy dzisiejszym „Dworku
pod Lipami”. Po likwidacji składu, ostatni zaprzęg należący do Alojzego Ptacha wyjechał stąd z opałem latem 1995
roku. Ciekawostką jest, że pierwszy transport z węglem dotarł na Pomorze Gdańskie w XVI wieku
nie ze Śląska, a drogą morską z Anglii. Węgiel zaczął powoli wypierać z rynku drewno, którego dostarczały w dawnym
czasie okoliczne lasy. Opalanie węglem mieszkań jak i zaprzęgi konne z wolna przechodzą do
historii. Ale te ostatnie, może nawiązując do przedwojennej tradycji, jako powozy zaczną wozić turystów po mieście.
Jeden z zaprzęgów, który przetrwał do dziś należy do rumskiego gospodarza Leona Tomeczkowskiego
ze Starej Rumi. |
|